Obserwatorzy

wtorek, 8 marca 2011

Pech wielki...

...wczoraj mnie dopadł.
Po uszyciu 15 sztuk ptaszków, 9 sztuk serduszek i około 15 sztuk kwiatków niestety moja maszyna się spaliła. Nie jestem zadowolona z tego gdyż przed wielkanocą jest jarmark i bardzo chciałam wziąć w nim udział. Najprawdopodobniej nie będzie mi to dane, bo jak skoro nie mogę poszyć zaplanowanych na jarmark rzeczy?

7 komentarzy:

  1. jedyne wyście kupić nową....albo pożyczyć :) trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Złośliwość rzeczy martwych :( Chyba nie pozostaje ci nic innego tylko nową nabyć:) A pochwalisz się tą masową produkcją?

    OdpowiedzUsuń
  3. uuuu... współczuję:( Dlaczego takie sprzety psują się zawsze wtedy kiedy najbardziej potrzebne?

    OdpowiedzUsuń
  4. A to pech rzeczywiście ,kiedy jest potrzebna ,to się zepsuła.
    Ja taż drżę nad swoją bo już też ledwo zipie :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj i nic się nie da zrobić, może jakąś część trzeba tylko wymienić? Ja się nie znam, ale optymistką jestem. Moja to jucz taka staruszka, że boję się kiedy ona ducha wyzionie.
    Ciekawa jestem tych różności:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Identycznie miałam w zeszłym tygodniu ,tyle ze sie nie spaliła ale zaczeła świrować, pętelkować i za pierona nie chce sie wyregulować .Jako ze szycia mam mase pożyczyłam od znajomej na 2 tygodnie .A co bedzie potem ? może po paru dniach jej przejdzie i zacznie szyć

    OdpowiedzUsuń
  7. No wyjście jedyne, kupić nową choćby i na raty. Bo jeśli w starej silnik poszedł to naprawa może być droższa niż zakup nowej na która masz gwarancję 2 lata. Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń