Obserwatorzy

czwartek, 21 października 2010

Kocia rodzina na tapecie

Ostatnio na tapecie mam kocią rodzinę oraz osiołki, koniki i kraby:). Nic na razie nie pokazuję bo nieskończone:( Kupiłam ostatnio po okazyjnej cenie frotę oraz poduszkę. froty uszyłam króliczka giganta:) a poduszę oczywiście wypatroszyłam:)
W niedziele wyjeżdżam na tydzień więc chcę pokończyć część rzeczy. i wtedy Wam je pokażę.

Zostałam zaproszona przez Asię do zabawy w muzyczne wspomnienia - oto moje typy:)
W wielki mieście

Testify

Obudź się

Do zabawy zapraszam wszystkich tych, którzy chcą się z Nami podzielić swoimi muzycznymi wspomnieniami:)

Pozdrawiam z dziś zimnego ( nawet śnieg padał) Olsztyna

poniedziałek, 18 października 2010

Dostałam pary

Kochane...
Jak zwykle podczas weekendu miałam wiele planów, niestety nic z nich nie wyszło:( imieniny babci i cioci oraz codzienne obowiązki skutecznie mnie pochłonęły. Zrobiłam parę projektów zabawek, a dzisiaj dostałam dwa śliczne kolorki polaru. W piecu siedzi tarta z jabłkami, w odtwarzaczu dvd najnowsza płyta Phila Collinsa, a ja siadam w końcu do maszyny. Dziś dostałam pary, szkoda tylko że żelazko mi się zepsuło:)

Pozdrawiam cieplutko z cudownie słonecznego i jesiennego Olsztyna.

EDIT
Niestety zapomniałam o mojej tarcie i się spaliła. To znak, że dziś z roboty nic dobrego nie wyjdzie dlatego siadam z książką i nie robię nic

środa, 13 października 2010

Płoną mi dłonie

Witam Was serdecznie,

Dzisiaj nić Wam nie pokaże, gdyż tak jak w tytule posta napisałam płoną mi dłonie. To wszystko bynajmniej nie od nadmiaru robótkowej pracy choć bardzo żałuje. Moja głowa jest pełna pomysłów, nie mam czasu ani siły na realizowanie na bieżąco tego co się w niej zrodzi do tego jeszcze nie mam odpowiednich materiałów ( w sensie tkanin i ozdóbek:() - wszystko to staram się notować lub rozrysowywać. Do tego wszystkiego wczoraj popołudniu kiedy już miałam siadać do maszyny poparzyłam sobie obie dłonie. Moja niezdarność przeszła samą siebie, a ja muszę cierpieć:( Dłonie okrótnie mnie pieką do tego pojawiły się bąble. Nic wielkiego się nie stało, żadna amputacja mi nie grozi ale swoje muszę odcierpieć.

Życzę Wam miłego i twórczego popołudnia tymczasem ja idę kurować moje łapki

:*

poniedziałek, 11 października 2010

Chętnie się wymienię

Codziennie robię różniaste porządki w związku z nieustającą przeprowadzką.

Mam masę przyborów do robienia biżuterii, różne szpilki posrebrzane, koraliki szklane oraz sznur kolorowych kulek agatu oraz innych materiałów ozdobnych, ogniwek i przekładek. Chętnie się z kimś wymieni na jakieś tasiemki, guziki i szmatki.

Osoby zainteresowane proszę o informację na maila, a ja wtedy skontaktuję się i prześlę zdjęcia.
Wszelkie uzgodnienia i szczegóły uzgodnimy w mailach.

suriart@suriart.pl

niedziela, 10 października 2010

Świnka z łatką

Dziś Wam pokarzę moją nową świnkę z łatką
Na ten weekend miałam bardzo dużo planów, lecz szybko się one zmieniły. Postanowiłam przywieźć z domu rodziców półkę na książki wraz z zawartością:) Trzeba było pojechać do rodziców, zrobić porządek we wszystkich moich rzeczach, powywalać składowane przez 25 lat różne graty, popakować co potrzebne, przywieźć do domku i tutaj rozpakować. Zaczęliśmy wczoraj późnym popołudniem. Dziś o 17 mieliśmy w domku już wszystko posprzątane, poukładane i ładnie zorganizowane. Teraz tutaj się pilnuję żeby nie wpędzić się w wir chomikowania różnych rzeczy. Nie dałabym rady bez pomocy moich rodziców i mego lubego:) Dziękuję.

czwartek, 7 października 2010

Żabcia Malwinka

Skończyłam właśnie polarową żabcię. Nazwałam ją Malwinka ma ok 20 cm wysokości i jest do wzięcia:) Ma rozbiegane oczka i szeroki uśmiech:)




My z drugiej połowy XX wieku

My z drugiej połowy XX wieku
rozbijający atomy
zdobywcy księżyca
wstydzimy się
miękkich gestów
czułych spojrzeń
ciepłych uśmiechów
Kiedy cierpimy
wykrzywiamy lekceważąco wargi
Kiedy przychodzi miłość
wzruszamy pogardliwie ramionami
Silni, cyniczni
z ironicznie zmrużonymi oczami
Dopiero późną nocą
przy szczelnie zasłoniętych oknach
gryziemy z bólu ręce
umieramy z miłości
Małgorzata Hillar


Bardzo trafny wiersz. Znalazłam go wczoraj w zeszycie z moimi zapiskami z czasów wczesnolicealnych:) Dziś jestem po studiach i moje odczucia wobec tego tekstu są takie same.

Moje kochane dziękuje Wam za ciepłe słowa i rady, za to że do mnie zaglądacie, że zostawiacie po sobie jakiś ślad i komentujecie. Nika wzruszył mnie wpis na Twoim blogu - na prawdę stokrotne dzięki:*. Na razie nie mam dzieci więc nie ma kto testować moich tworków ale to się zmieni w przyszłości.

Jestem 100 % kobietą - nie mam co do tego wątpliwości:) Co dzisiaj zrobiłam po pracy? Na poprawę nastroju poszłam na zakupy. Łupem moim padły: blado-różowy sweterek, pistacjowy polar, bawełniane tasiemki, wypatrzyłam jeszcze piękną torebkę ale się powstrzymałam - jutro chyba nie dam rady się powstrzymać:)

środa, 6 października 2010

Opadły mi skrzydła

Niestety nadszedł taki czas kiedy w domku mam masę koralików i różnych rzeczy do wyrobu biżuterii, pełno zestawów do haftu i muliny, sporo polaru i wykrojów zabawek a mi skrzydła opadły:( Za oknem pogoda jest piękna, drzewa nabierają barw, zbieram kasztany w parku, w końcu mogę założyć mój płaszczyk i ukochane kozaki - kocham jesień - a jakoś tak czegoś mi brak. W pracy zawodowej wszystko super, w głowie pełno pomysłów, pozaczynane zabawki a ja mam poczucie, że to wszystko czego się dotknę wcale nie jest takie cudowne i wyjątkowe.
Może ja wcale nie jestem specjalnie twórcza? Może tylko tak mi się wydawało, że to co robię jest fajne i powoduje radość? Ostatnio mój Paweł powiedział - " Kokosów z tego nie będzie, ale wiem że nasze dzieci będą miały oryginalne zabawki" - cieszyć się z tego czy wręcz przeciwnie? Rzeczywistość jest brutalna: wszystko co zrobię ląduje w specjalnie przeznaczonym do tego pudełku :(
Czas na wielki remanent.
Pozdrawiam jesiennie, słonecznie i ciepło

niedziela, 3 października 2010

Misie a la Tilda

W piątek wieczorkiem postanowiłam po wielu latach przerwy odnowić znajomość z maszyną mojej mamy. To stary, ogromny Łucznik, który nie był skory do współpracy, ale jakoś sobie chyba poradziłam. Oceńcie same.
Miś duży ok 25-28 cm z beżowego polaru z fioletowym noskiem, oraz dwa mniejsze misiaki jeden polarowy a drugi z bordowej bawełny w paseczki i polarowymi uszkami.

Mam nadzieję, że nie jest to szczyt maszynowego kalectwa. Bardzo spodobało mi się szycie z polarku i dlatego mam już pomysły na inne stworki:)

PS: Dostałam również karteczkę urodzinową od Moniki. Kochana bardzo dziękuję karteczka jest piękna :*