W piątek wieczorkiem postanowiłam po wielu latach przerwy odnowić znajomość z maszyną mojej mamy. To stary, ogromny Łucznik, który nie był skory do współpracy, ale jakoś sobie chyba poradziłam. Oceńcie same.
Miś duży ok 25-28 cm z beżowego polaru z fioletowym noskiem, oraz dwa mniejsze misiaki jeden polarowy a drugi z bordowej bawełny w paseczki i polarowymi uszkami.
Mam nadzieję, że nie jest to szczyt maszynowego kalectwa. Bardzo spodobało mi się szycie z polarku i dlatego mam już pomysły na inne stworki:)
PS: Dostałam również karteczkę urodzinową od Moniki. Kochana bardzo dziękuję karteczka jest piękna :*
Olu,swietne,moim zdaniem masz łapki do maszyny:)
OdpowiedzUsuńA tak inny temat,kiedys juz chcialam z lekka nuta niesmialosci sie Ciebie spytac czym zalewasz te swoje broszki,pierscionki?Powiem tak,potrzebuje czegos takiego na oczka dla lalek i nie mam pojecia czym to robic,a widzac Twoje wyroby,sadze ze byloby to dobre?Mozesz zdradzic tajemnice?Pozdrawiam
świetne misiaki Ci wyszły!
OdpowiedzUsuńFajne misiaczki tildziaczki:)))
OdpowiedzUsuń